W środku nagi,
bezbronny jak dziecko,
wtulam się w czułe objęcia.
Moja gwiazda blaknie.
Suche wargi mamrocą zaklęcia
kołacze się jeszcze dusza,
dusza co spełnienia łaknie...
Wiatr zimny jak noc listopadowa
i postać czarna majaczy:
Chochoła? Anioła?
- coś szepce - niewyraźne cedzi słowa..
Jaki werdykt?
Tak bardzo chciałbym jeszcze...
to jedno pędzla maźnięcie,
tę jedną dorysować kreskę
lub rym, rym pozwólcie dopieszczę...
Słyszysz?!
On śpiewa..
Stróż-anioł czy Samael - wróg?..
"Miałeś chamie Złoty Róg,
miałeś chamie czapkę z piór..."
Teosiu!!!